Wydawca treści
Wspomnienia pierwszego nadleśniczego
Wspomnienia pierwszego nadleśniczego Władysława Wadeckiego.
O pierwszych trudnych powojennych latach i organizacji Nadleśnictwa Orneta dowiadujemy się z krótkiego szkicu-wspomnienia spisanego przez pierwszego Nadleśniczego - inż. Władysława Wadeckiego.
Jako jeden z pierwszych leśników pojawił się na terenie byłych Prus Wschodnich w połowie maja 1945 r. oddelegowany przez Ministerstwo Leśnictwa w Łodzi. Tu pracował w pierwszej grupie fachowców tworzących na mapie i w terenie zarysy podziału OZLP w Olsztynie na nadleśnictwa i leśnictwa. Już 1 września 1945 r. otrzymał nominację na Nadleśniczego Nadleśnictwa Orneta.
Opis miasteczka, siedziby nadleśnictwa jest jakby żywcem przeniesiony z polskich filmów opowiadających o kolonizowaniu ziem odzyskanych, oszczędźmy więc sobie opisu za autorem nędzy, dziurawych ścian, okien bez szyb i walących się wszędzie śmieci.
Na uwagę zasługuje fakt, że wraz z normalizowaniem się życia na tym terenie i podejmowania wysiłków przez personel leśny by ułożyć pracę i życie pojawiła się wszechwładna UB a wraz z nią represje. Dotknęły one leśników podejrzewanych o działalność reakcyjną i pozostałych tu jeszcze autochtonów uważanych za wrogów i sabotażystów.
Wybuchające w latach 1945-1946 z różnych przyczyn ogromne pożary lasów, następujące po nich gradacje szkodliwych owadów i związany z tym ogrom pracy dopełniają obrazu życia i pracy pełnych wyrzeczeń w pierwszych powojennych latach funkcjonowania Nadleśnictwa Orneta.
Po zakończeniu II wojny światowej do dawnych terenów RP dołączone zostało z Niemiec nowe powierzchnie z pod blisko 200-letniej okupacji niemieckiej. Z ukończeniem wojny Polska musiała tworzyć nowe jednostki administracji leśnej. W końcu miesiąca kwietnia należało tworzyć nowe jednostki przez Ministerstwo Leśnictwa, które rozpoczęło pracę w Łodzi. Pod administrację podpadały wszystkie lasy o powierzchni ponad 25 ha bez względu czy państwowe, czy prywatne. Leśnicy niezatrudnieni w lasach państwowych przyjeżdżali do miasta Łodzi do ministerstwa celem podjęcia pracy na nowych terenach odzyskanych. Takich było mało, dopiero po wyłączeniu pewnej powierzchni z byłej Polski zaczęły przyjeżdżać nowe jednostki i zasiliły nowotworzone Okręgowe Zarządy Leśne. Pierwsza grupa pracowników leśnych wynosząca ok. 10-12 osób wyjechało 15 maja 1945 r. na teren Okr. L.P. do Olsztyna. Po przybyciu do Olsztyna i wyszukaniu dużego obiektu utworzono Okr.Z.L.P. Nie było sklepów i odżywialiśmy się wodnistą zupą i kawałkiem razowego chleba z wojewódzkiej stołówki. W tej grupie znajdowałem się również ja zapisany do lasów Okr. Z.L.P. w Olsztynie. W końcu maja po zwiększeniu się personelu przystąpiono do pracy tworzenia nadleśnictw.
Ja mając kilku ludzi szukaliśmy lepszego lokalu - ale nie było takiego. W jednym dużym budynku natrafiliśmy na skład map w rolkach w skali 1: 25000, który był nam bardzo potrzebny, ponieważ terenu nie znaliśmy. Po obejrzeniu map stwierdziliśmy, że lasów państwowych niemieckich było mało, a przeważnie powierzchnie leśne - to miejskie, prywatne, gromadzkie i innych różnych instytucji. W miesiącu czerwcu zaczęto tworzyć jednostki składające się z 8-12 ludzi - leśników i wysyłano w teren. Ja dostałem się do grupy inspektora Smolińskiego - skierowanej na północny-wchód od Olsztyna z założeniem bazy w Morągu. Po zajęciu budynku, z braku łóżek spaliśmy na podłodze dopiero po paru dniach znaleźliśmy odosobniony budynek, zebraliśmy łóżka i trochę słomy, rozpoczęliśmy prace tworząc na mapie nadleśnictwa. Pierwsze utworzone nadleśnictwo było Dobrocin - następnie nadleśnictwo na południe od Dobrocina, następnie Słobity, Zaporowo, Regity północ i Regity południe. Inspektor w miesiącu lipcu udał się na urlop, a ja tworzyłem nadleśnictwo Ornetę było to w miesiącu sierpniu. Inspektor po powrocie z urlopu chciał stworzyć jeszcze jedno nadleśnictwo - Pruską Iławę. Ze względu na nieustaloną granicę odmówiłem wykonania, tym bardziej, że był to teren podmokły, gdzie zatrzymywały się łosie, a pod względem drzewostanu był bardzo zły.
Przedkładając protokół utworzenia nadleśnictwa Orneta przedstawiłem siebie, jako nadleśniczego, ponieważ nie było odpowiednich już leśników, a w ogóle ja byłem ostatnim pracownikiem tej grupy.
Udałem się do Okręgowego Zarządu L.P. w Olsztynie gdzie otrzymałem nominację na nadleśniczego Nadleśnictwa Orneta od dnia 1 września 1945r.
Pierwszym pociągiem (towarowym, bo takie tylko kursowały) udałem się do Ornety zajmując budynki po niemieckim nadleśnictwie na ul. 1 Maja 26. Ten był mnie znany, ponieważ 7 lipca 1945r. byłem przy budynku, a żołnierz radziecki nie pozwolił wejść na teren nadleśnictwa. Byłem zdziwiony nie widząc ani jednej szyby w oknach budynku. Miałem spać w pokoju pozbawionym szyb, co spowodowało, że występowały pryszcze na twarzy. Pobrawszy dokładne rozmiary szyb udałem się do Olsztyna i u szklarza zamówiłem wszystkie szyby i z wielkim trudem przygodną furmanką przywiozłem do stacji kolejowej i nadałem na pociąg do Ornety. Z braku w Ornecie szklarza sam wstawiałem szyby do ram i następnie kitowałem. Oficjalne otwarcie nadleśnictwa nastąpiło 15 września po wykonaniu prac szklarskich.
W tym czasie przybył leśniczy Troszczyński, a potem Sokołowski, Drygalski i inni, a do biura nadleśnictwa przyjąłem p. Marysię i zdaje się drugą osobą była p. Jadwiga. Sekretarz przysłany przez Okręg wyjechał nie wiem nawet, z jakiego powodu.
W miesiącu grudniu czy styczniu 1946r. zauważyłem, że UB interesuje się moją osobą - jak i w ogóle starszym personelem leśnym terenowym podejrzewając ich o kontakty z partyzantami. Obawiając się represji ze strony UB zwolniłem się w 1948 r. z posady nadleśniczego.
Z przyjęciem lasów przez nadleśnictwo w 1945 i 1946 r. - zaczęły powstawać pożary. Sprawców nie udało się stwierdzić, ponieważ były wypadki palenia traw na łąkach i ścierniskach. Ratunek był trudny z powodu porozrzucanej amunicji przez wojska niemieckie i rosyjskie, również eksplodowały niewypały szrapneli. Obszar pożarów objął ok. 300 ha lasów.
W 1947 roku wystąpiła inwazja szkodników zdaje się barczatki. Objęty teren wynosił około 400 ha razem z terenem nadleśnictwa sąsiedniego - Łaniewa. Trzeba było usunąć około 24 000 m3 drzewa. W tym okresie zwolniłem się z nadleśnictwa i poszedłem do pracy w zarządzie gorzelni rolniczych w Olsztynie i powróciłem do pracy do Rejonu Lasów Państwowych w 1951 roku w charakterze starszego inspektora hodowli lasów i po przyjściu innych stopni z urzędu w 1970 roku przeszedłem na zasłużoną emeryturę.
Władysław Wadecki - Pierwszy Nadleśniczy na ziemiach odzyskanych